Bajka o Karolu

 

Panie i Panowie dzisiaj opowiem Wam bajkę, niedługą , niekrótką, lecz w sam raz.

 

Za górami, za lasami…

 

Czyli całkiem niedaleko, urodził się chłopiec imieniem Karol. Wydawałoby się, że jest zwyczajnym dzieckiem, a jednak… bardzo szybko na jego twarzy pojawił się zarost. Nie przeszkadzało mu to zbytnio, właściwie nawet budziło respekt wśród kolegów. Mijały lata, a włosy na twarzy Karola szybko zamieniły się w gęstą brodę. Dbał o nią niesamowicie, czesał, przycinał i układał. W dniu 12 urodzin zauważył na łóżku niemały prezent opakowany w kolorowy papier. Rozmiar pudełka wskazywał na to, że w środku nie znajdzie pieniędzy. Nie zastanawiał się zbyt długo, co jest zawartością pudła, tylko ochoczo zabrał się do rozpakowywania go. Jego oczom nie ukazała się konsola do gier, ani striptizerka, ale błyszcząca i zgrabna siekierka. Kiedy wyciągnął narzędzie zobaczył, że na dnie pudełka jest coś jeszcze. Była to czerwona koszula w kratkę. Tego dnia zrozumiał, dlaczego tak szybko urosła mu broda. Miał zostać najmłodszym i najlepszym drwalem jakiego świat jeszcze nie widział. I faktycznie okazało się, że siekierka idealnie pasuje do jego dłoni. Nikt w całym mieście, ani powiecie, tak sprawnie nie rąbał drewna jak Karol. W szkole szybko okrzyknięto go Drwalem Karolem, choć czasem nazywano go też hipsterem. Mimo, że jego praca nie należała do najlżejszych, lubił to, co robił. Wiedział, że robi coś dobrego dla społeczeństwa. Mieszkańcy byli mu wdzięczni i uwielbiali go, w końcu to on ogrzewał ich domy w chłodne dni.

 

Karolowi jednak brakowało ciepła

 

Nigdy nie narzekał na brak kolegów i koleżanek. Mimo to, samotnie spędzane godziny na rąbaniu drewna wywoływały u niego pewną nostalgię. Każdego dnia, ułożywszy drewno w równe rządki, spacerował po lesie. Panująca tam cisza i harmonia uspokajała go i nawet koiła dziwną tęsknotę. Pewnego dnia na swojej drodze znalazł kamień. Bo chociaż widział ich wcześniej setki, to ten zwrócił jego uwagę. Był tak blisko ziemi, jakby z niej wyrastał, a jednak nie był drewnem. Był od drewna silniejszy. I wtedy podjął jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu. „Zostanę górnikiem”. Jak pomyślał, tak zrobił. Chciał poznać potęgę tkwiącą w skałach, a był chłopcem inteligentnym, więc postanowił pójść na studia.

 

Nadeszły mroczne czasy…

 

Jedynym światłem dla Karola była lampka na biurku, przy której przez długie godziny zgłębiał wiedzę na temat geologii, kopalni, różnistych maszyn oraz kreślił projekty. Prócz lampki biurkowej dla Karola świeciły także kolorowe neony. Ludzie w dużych miastach nie śpią, Karol także zaczął żyć zgodnie z tą regułą. Czas nie do końca wolny spędzał z przyjaciółmi, pijąc różnego rodzaju herbaty i inne studenckie napoje. Raz musiał wypić chyba jakiś szczególnie wyjątkowy eliksir, bo na nieoświetlonej drodze, gdzie nawet chodnik ginął w ciemności, zauważył kawałek płyty granitowej. Skąd ona się tam wzięła, nie wiedział nikt. Karol więc przygarnął granit. Odtąd mieli być przyjaciółmi. Janusz – bo tak został nazwany granit, miał zapełnić pustkę Karolowego serca.

 

To była sielanka,

 

Bo tak można było określić studenckie życie Karola i Janusza. Razem chodzili na imprezy, podrywali dziewczyny z uniwersytetów, wracali do domu, rąbali czasem drewno i uczyli się do sesji. Wspólnie też golili brodę. Do czasu, bo wszystko, co piękne musi się kiedyś skończyć, kiedy w życiu Karola pojawiła się kobieta. Chłopak zaczął zaniedbywać kontakt z Januszem, już nawet nie jadali razem obiadów. Ale Ona była o wiele bardziej interesująca i o wiele piękniejsza. Karol nie zauważał, że granit robił się coraz smutniejszy – właściwie to zapomniał o nim całkiem. Najważniejsza była Ona.

 

A co by się stało, gdybyś zgolił włosy?

 

Zapytała po kilku miesiącach znajomości. Jednym z najskrytszych marzeń Karola było właśnie ogolenie się na łyso. Nie zadając Jej żadnych pytań, uczynił to bez mrugnięcia okiem. „Teraz na pewno będzie moja”. Podczas kolejnego spotkania, spodziewał się, że dziewczyna wpadnie mu w ramiona. Jednak tak się nie stało… Ona tylko stanęła przed nim i lustrując go od dołu do góry, stwierdziła, że bez brody wyglądałby o niebo lepiej. O nie… tego Karol zrobić nie mógł, nawet dla kobiety. O ile zdolny był zgolić się na łyso, o tyle brody po prostu tknąć nie mógł. Wybór był prosty, albo Ona, albo broda.

 

Był człowiekiem honoru, żyjącym zgodnie ze swoimi zasadami. Więc nadal dbał o nią niesamowicie… Czesał, przycinał i układał.

 

 

Ciąg dalszy kiedyś nastąpi…