Martyna Piasecka
Martyna Piasecka Uncategorized bajka, broda, drwal, górnik, granit, hipster, historia, mężczyzna 0
Panie i Panowie dzisiaj opowiem Wam bajkę, niedługą , niekrótką, lecz w sam raz.
Martyna Piasecka Lifeway asertywność, film, lifestyle, tak 2
Martyna Piasecka Lifeway kreatywność, lekcje, matura, motywacja, nauka, szkoła 1
Wakacje! Spokojnie, jeszcze miesiąc. Ojejku, zostały dwa tygodnie. Jeszcze tylko dwa dni, to co – impreza? Jutro rozpoczęcie. Trzeba się wyspać. Jest druga, okej idę spać. Pobudka Kochanie, szkoła czeka.
I znowu to samo, kolejny apel, przemówienie łudząco podobne do tego sprzed roku. Znajome twarze i te, których pewnie i tak nie zapamiętam. I pierwszy raz odnoszę wrażenie, że pierwszaki są dziwnie wysokie. Ja w ich wieku byłam młodsza. Z moich przemyśleń wyrywa mnie przemówienie pani dyrektor. Słowa, które mają nas podnieść na duchu, uspokoić uczniów… i przypomnieć o egzaminie dojrzałości. „Cieszcie… Uczcie się pilnie(…)”. I cały czar prysł. Jakby przejęzyczenie było celowe.
Jak się cieszyć, kiedy znowu czekają niekończące się lekcje i tylko myśl o weekendzie daje ukojenie? Bo nie ma to jak wstać, zjeść śniadanie, ubrać i ochoczo udać się do szkoły. Tej, w której będzie się siedzieć przez długie godziny wyczekując niecierpliwie dźwięku dzwonka. Marząc o jakimś przyjemniejszym miejscu, zwłaszcza o łóżku. Ale tu jest szkoła. Trochę szkoda, że szkoła.
Nie można być pesymistą i narzekać na wszystko co się porusza, oddycha i jest dookoła. Nauka jest nieodłącznym elementem roku szkolnego, ale przecież przeplatana jest przerwami, podczas których można bez przeszkód rozmawiać z kolegami i koleżankami z klasy, wypić kawę „bo rano się śpieszyłam i nie zdążyłam”, odrobić zadanie domowe. Okres szkolny uważany jest za najlepszy w życiu. Wpajano nam, że przez te lata mamy szansę ukształtować swój charakter, przeżyć pierwszą miłość, odnaleźć powołanie i dążyć do spełnienia marzeń. I jest w tym dużo prawdy. Każdy w przyszłości chce zostać kimś. Tak się składa, że „kimś” nie zostaje się od tak i trzeba trochę się pomęczyć. Kiedy już patrzy się na materiał do nauczenia przez pryzmat swoich marzeń, jest o wiele łatwiej. Nauka nabiera sensu. Rysunek trenowałam właśnie w szkole. Na mniej ciekawych lekcjach.
A jednak jest coś, czego się boję. Jak zresztą każdy maturzysta. Sama myśl o maturze wywołuje niepokój. Wydaje się, jakby po niej już nic nie miało nastąpić. A jej przebieg jawi się jak scenariusz filmu katastroficznego. Pod koniec pierwszej klasy liceum pewien mędrzec, w postaci Pana od ksero, ostrzegł moją klasę, że za rok już matura. Ale jak to za rok?! Jeszcze druga klasa. Jak odliczycie dni wolne zostanie wam tylko rok. Miał rację. Chociaż wtedy machnęłam ręką na jego słowa, teraz jestem w trzeciej klasie. Ale przecież nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. . Po maturze znowu będą wakacje. I to najdłuższe w życiu.