Witajcie w naszej bajce
Jeżeli przechadzając się po Rynku słyszysz orkiestrę, głosy godne występowania na deskach filharmonii, cięcia piłą czy rytmiczne stukanie o podłogę, a powietrze ma zapach dziwnie chemiczny. Wiedz, że…
Młodzież tworzy musical.
Godzina 7:00 i spotykają się ludzie o wielu pasjach. Ludzie, którzy tworzą coś z niczego. Ludzie, dla których czas staje w miejscu. I którzy są w stanie poświęcić wszystko dla sztuki. Tej śpiewanej, granej, wyrażanej tańcem, tej malowanej, szytej, głoszonej i klejonej klejem polimerowym. Miejscem tych niezwykłych spotkań jest teatr. Od trzech lat. Od trzech lat z okien teatru wydobywają się śpiewy i muzyka, krzyki i śmiechy. I przez te trzy lata, panuje tu niesamowita, magiczna atmosfera. W tym roku wręcz baśniowa, dosłownie. Bo tworzymy bajkę.
Śpiąca.
Śpiąca Królewna, gdzieś jest, ale nie ona odgrywa główną rolę. Książę z bajki też się znajdzie, ale uwięziony. Wróżki? Wcielając się w rolę teściowych kontrolują wszystko i wszystkich. Będzie walka, wielka miłość, momenty grozy i rozpaczy. Ale przed największą batalią, odrzucamy srebrne miecze i walczymy nożyczkami. W sytuacjach krytycznych łapiemy za takera. Teraz zgrabnie dochodzę do tego momentu, w którym przydałoby się napisać…
Co ja robię tu?
Jestem scenografem, grafikiem, przyjaciółką i fanką. Te wszystkie obiekty, które „walają się” po scenie, to właśnie moja praca. No dobrze, nie tylko moja. Prócz mnie jest jeszcze kilka wspaniałych osób. Scenografia to tylko cząstka tego, co w musicalu najważniejsze. Muzyka. Ona wymaga najwięcej pracy, wysiłku i skupienia. Wszystko musi być dograne, dlatego nie byle kto dostaje nuty, a wraz z nimi szansę zagrania genialnych utworów. Na czele tej grupy ultrazdolnych muzyków stoi Radek. Przewodnik duchowy, mentor, dyrygent. Ale zanim została napisana muzyka,
Na początku było słowo.
Libretto pisze Adrian. Tak, „pisze”. TERAZ. Bo przecież wszystko musi być dopracowane. I choć do premiery zostały dokładnie 2 tygodnie, dialogi będą genialne. Tak jak dwa lata temu, w autorskim musicalu „1241. Bitwa pod Legnicą”. Tego libretta uczyli się, i może nawet w tej chwili przypominają je sobie, niesamowici wokaliści. Każdy z nich jest wyjątkowy, inny i charakterystyczny. Każdy jest w stanie wywołać łzy, uśmiech i zachwyt. To już są gwiazdy. Nie zostałyby nimi, gdyby nie ktoś.
Królowa jest tylko jedna.
Asia jest każdym po trochu. Scenografem, krawcem, dyrygentem, tancerką, aktorką i wizjonerką. Dba o wszystko i o wszystkich. Dzięki niej istnieje MTM (Młodzież Tworzy Musical) i powstają musicale, a to, co wydaje się niemożliwe, staje się realne.
Nie ma lekko.
Tworzenie musicalu jest ciężką pracą. Jest pot, krew, łzy, są siniaki. Tancerze wiedzą o tym doskonale. Dokonują takich rzeczy na parkiecie, które się oczom nie śniły. Obijają sobie kolana przy tym wszystkim, a na ich twarzach ciągle jest uśmiech. Nie wiem, jakim cudem to robią, ale wykonując skomplikowane ruchy ciągle są w stanie grać mimiką twarzy, tworząc genialne widowisko.
Chapeau bas.
Dla nas. Piszę to ja, stojąca za kulisami. I rozpiera mnie duma, że mogę brać udział w czymś tak wielkim, pracować z cudownymi ludźmi, dla których doba trwa 28 godzin i widzieć pasję, w każdym z nich. A najbardziej cieszę się ze wspomnień, które powracają po usłyszeniu jakiegoś utworu, obejrzeniu po raz setny nagrania z poprzedniego projektu, a nawet po zerknięciu w stronę teatru. To wystarczy by w oku zakręciła się łezka.